Kiedy zaczynałam pisać ten tekst, już wiedziałam o tragedii pod Smoleńskiem i wydawało się mi, że nie da się w takiej chwili pisać o niczym innym. Ciągle myślę, że po prostu nie może tak być, nie może się coś takiego stać. Los nie może być taki okrutny i ironiczny, ale niestety jest.
Trudno coś powiedzieć… Trudno mi nawet wyobrazić sobie, co Polacy w te dni myślą i czują, co się dzieje w ich głowach i sercach. Jest to straszna i bezsensowna tragedia. Jest to podwójna tragedia: tragedia dla ludzi, dla rodzin i bliskich tych, którzy zginęli, ale też tragedia dla kraju, dla państwa, które straciło tylko ważnych ludzi. Jest to tragedia ludzka i narodowa. I jeszcze to potworne kojarzenie z Katyniem… I ta przeklęta mgła…
Cały świat jest pogrążony w żałobie razem z Polakami. Dotknęło to głęboko również Estończyków, i nie tylko tych, którzy mają jakiś związek z Polską. Wszyscy moi znajomy są w szoku. Czy kondolencje z całego świata pomagają Polakom poradzić sobie z bólem? Oczywiście ,że nie. Jak w ogóle poradzić z takim bólem? Myślę, że nie da się z tym poradzić. Trzeba porostu starać się żyć dalej.
Estonia i Szwecja przeżyły coś podobnego w roku 1994, kiedy podczas rejsu z Tallinna do Sztokholmu zatonął prom pasażerski (ironicznie prom nazywał się Estonia). Śmierć poniosły 852 osoby (większość z nich to Estończycy albo Szwedzi). Prawie każdy miał na promie Estonia krewnych, przyjaciół, kolegów albo znajomych. Jak Estonia z tą katastrofą poradziła? Muszę przyznać, że źle. Było dużo sporów, spekulacji i teorii konspiracji. Dotychczas okoliczności tej katastrofy są nie to końca jasne. Było to (i nadal jest) bardzo ciężko dla bliskich ofiar.
Mam nadzieje, że uda się wyjaśnić wszystkie okoliczności tej strasznej tragedii i nie pozostaje miejsca dla teorii spiskowych. Mam nadzieje, że Polaków ta tragedia połączy, a nie podzieli. Ja w to wierzę, kiedy czytam polskie gazety i widzę w jakiej głębokiej żałobie są Polacy. Mam nadzieje, że współczucie i kondolencje z całego świata, choć trochę pocieszą Polaków te smutne dni.