W związku z wejściem do kin estońskiego filmu „Kertu” rozmawiamy z jego reżyserem – Ilmarem Raagiem.
Kazimierz Popławski: Po jesiennym pokazie filmu w Warszawie powiedziałeś, że historia Kertu i Villu oparta jest o prawdziwą historię. Skąd czerpałeś inspirację tworząc „Kertu“?
Ilmar Raag: Szczerze mówiąc, scenariusz opiera się o trzy różne historie połączone w całość. Żeby wykluczyć ewentualne sprzeczności, scenariusz konsultowany był z pracownikami opieki społecznej w Estonii.
Co do inspiracji. Nigdy nie wiesz dokładnie, kiedy uczucie lub myśl przeradza się w decyzję o stworzeniu filmu. W przypadku „Kertu“, najpierw widziałem kryminał, ale później, zupełnie przypadkowo, usłyszałem historię, która wydarzyła się na wyspie, na której urodziłem się – na Saremie. Była to dosyć tajemnicza historia, ale kiedy zacząłem ją spisywać, zrozumiałem, że historia miłosna zawarta w niej jest dużo ważniejsza niż potencjalny kryminał. Wówczas skupiłem się na historii „Kertu“. Możliwe, że byłem wówczas na etapie mojego życia, kiedy rozpaczliwie potrzebowałem rozmawiać o miłości. Wiesz, to się zdarza. I co ważniejsze, o ostrych zwrotach w naszym życiu. To są momenty krytyczne, ponieważ w realnym życiu mamy tendencję do cierpienia bez rzeczywistych prób zmiany czegokolwiek.
Co się stało z osobami, które zainspirowały Cię do stworzenia postaci Kertu i Villu w filmie?
Ich dalsze losy potoczyły się nieszczęśliwie. Villu niedługo później zmarł bezdzietnie. Kertu natomiast, dzięki związkowi z Villu, na jakiś czas przynajmniej znalazła bezpieczną przystań w domu Villu.
W innej z historii, z której czerpałem inspirację, bardzo młoda kobieta, w ostatnim momencie, w sali zabiegowej, wbrew naciskom rodziców, zdecydowała, że urodzi dziecko. Pomimo tego, że będzie musiała wychowywać je samotnie.
Jak film został przyjęty w Estonii?
Zaskakująco dobrze. Przed premierą zastanawiałem się jak film zostanie potraktowany – jako historię miłosną czy jako obraz problemów społecznych. Pomimo wszystko film został przyjęty raczej jako historia miłosna. Powstała również dyskusja, jak tego rodzaju film powinien się zakończyć. Kręcąc film zdecydowanie opowiedziałem się, że powinniśmy pozostawić trochę nadziei. Było to niemal jak wybór pomiędzy estetyką Platona a Arystotelesa. W pierwszym przypadku należy po prostu odwzorować rzeczywistość, ale w drugim, Arystoteles wymaga, aby tragedia dawała przykłady cnotliwego zachowania. Jestem zdania, że sztuka powinna dawać przykład pewnych wartości. Cóż, okazało się, że film był w Estonii najpopularniejszym filmem roku.
Czy film wywołał w Estonii debatę nt. problemów zilustrowanych w filmie (np. relacja między ojcem a Kerty, alkoholizm Villu)?
Tak, film wywołał debatę. W największym stopniu dotyczyła ona zmian, jakie kobieta może poczynić. Kobieta sam musi postawić pierwszy krok, żeby uwolnić się od przemocy domowej. Musi być przekonana, że chce rozpocząć nowe życie, a inni mogą ją tylko wspierać w tej decyzji. Oznacza to, że w debacie publicznej wywołanej filmem, w centrum uwagi znalazły się postaci Kertu i jej matki. Jeden z psychologów powiedział, że rozpad rodziny był najszczęśliwszym, ponieważ człowiek taki jak postać ojca Kertu jest niezdolny do zmiany bez prawdziwego wstrząsu.
Czy możesz przybliżyć nieco kontekst kulturowy filmu? Kertu i Villu spotkali się w czasie zabawy świętojańskiej. Historia dzieje się w niewielkiej wsi, gdzie film został nakręcony?
Historia dzieje się na Saremie, wyspie, na której się urodziłem. Z jednej strony jest to piękna wyspa, gdzie ludzie często spędzają swoje wakacje, ale z drugiej strony, nadal jest to miejsce prowincjonalne, daleko położone od stolicy kraju, Tallina. Wyspa oznacza również, że społeczność zamieszkująca ją jest do pewnego stopnia zamknięta. Wszyscy wierzą, że znają wszystkie sekrety swoich sąsiadów, ale mogą się w tym przekonaniu mylić. Można tam również odnaleźć wewnętrzne zasady i tajemnice. Prawdopodobnie cała wieś wie, że ojciec Kertu nadużywa przemocy, bije swoją żonę, ale jest to akcpetowane jako część niesprawiedliwości świata, w którym żyjemy. Proszę jednak nie zrozumieć mnie źle. Kocham tę wyspę. Jest tam bardzo piękne małe miasteczko, Kuressaare, gdzie chodziłem do szkoły. Odbywają się tam również chyba największe obchody przesilenia letniego, nocy i dnia św. Jana, które są najbardziej romantycznym czasem w ciągu roku. Oczywiście film nagraliśmy na Saremie, m.in. dlatego, że dawało mi to gwarancję lepszego zrozumienia świata bohaterów mojego filmu. Nagrywając film spędziliśmy tam około miesiąca i był to bardzo romantyczny czas również dla naszej ekipy.
Dziękuję.
Film „Kertu – miłość jest ślepa“ od 11 lipca wyświetlany będzie w polskich kinach. Serwis Eesti.pl objął patronatem projekcje filmu w polskich kinach.
Ilmar Raag jest estońskim reżyserem, scenarzystą, producentem i felietonistą. Wśród jego filmów są m.in. „Klasa” (2007 r., wyświetlany również w Polsce), Byłem tu, Estonka w Paryżu oraz Kertu.
Zdecydowanie w moim guście tworzy kino ten autor… Świetnie, że dotarłem do tego miejsca, przeczytałem powyższy wywiad i będę starał się w przyszłości tutaj zaglądać…
Na pewno będziemy informować o kolejnych filmach Raaga. Od czasu do czasu w kinach wyświetlany jest jeszcze film Kertu, o którym mowa w powyższym wywiadzie.
Zaciekawiła mnie Wasza strona, sporo dzisiaj przejrzałem materiałów… A co ciekawe, trafiłem do Was właśnie dzisiaj po obejrzeniu filmu Raaga „Ja nie wracam”… Wcześniej poznałem zaś „Kertu”, a początkiem był w ogóle znany i głośny „Nasza klasa”. Wielkie ukłony dla tego estońskiego autora za emocjonalną stronę ukazywaną w jego filmach. Świetnie sobie z tym radzi moim zdaniem, co pomaga w jakimś sensie w identyfikowaniu się widza z bohaterami. Pozdrawiam.
Z estońskich filmów, chociaż już innych reżyserów, w kinach pojawiają się od czasu do czasu Mandarynki (ten jest właściwie estońsko-gruziński: http://www.przegladbaltycki.pl/878,mandarynki-recenzja-filmu.html ). Na ostatnim WFF był wyświetlany też Na skrzyżowaniu wiatrów (www.przegladbaltycki.pl/953,na-skrzyzowaniu-wiatrow-recenzja-filmu.html ), być może jeszcze kiedyś gdzieś zostanie pokazany.
O filmie „Mandarynki” jedynie coś niecoś słyszałem, ale jeszcze go nie oglądałem. Drugiego z wymienionych zaś nie kojarzę… Przeczytam o nim, choć wolę jak najmniej przed projekcją wiedzieć – najlepiej jak są to tylko szczątkowe informacje. :) No i dokument opisywaliście widziałem, „Nowy Świat”, kapitalny zresztą, który złapałem w swoim czasie na TVP KULTURA…
Dzięki za info! Pozdrawiam.