Kiedy rok temu uczestniczyłem w Dniach Estonii w Krakowie, miałem cichą nadzieję, że uda się powtórzyć podobne przedsięwzięcie w roku następnym. Nadzieja była tym cichsza, im bardziej zdawałem sobie sprawę, iż zachowanie cykliczności podobnych imprez jest rzeczą niesłychanie trudną, co sam wiem z doświadczenia. Jednak się udało i do tego fantastycznie. Nie chcę tu opisywać poszczególnych eventów, bo znajdziecie to w programie oraz załączonych zdjęciach. Chciałbym jednak podkreślić, iż Dni Estonii w Krakowie dojrzewają powoli do miana najważniejszego wydarzenia promującego kulturę Estonii w Polsce. Jest to wynikiem zarówno doskonale dobranego programu, będącego wypadkową kultury wysokiej i popularnej oraz umiejętnemu zrealizowaniu tegoż. Duża w tym zasługa powołanego zaledwie niecały rok temu Honorowego Konsula Republiki Estonii, Piotra Palucha, który był głównym organizatorem zakończonej niedawno drugiej edycji Dni Estonii w Krakowie. Liczę, iż dzięki jego wsparciu uda się kontynuować tę wspaniale rozpoczętą tradycję. Współorganizatorami II Dni Estonii w Krakowie była też Ambasada Republiki Estonii w Polsce, Stowarzyszenie ProEstonia, Koło Naukowe Studentów UJ (W)Koło Rosji, Fundacja Studentów i Absolwentów UJ Bratniak, Akademia Ekonomiczna, Kino Pod Baranami, Pub U Louisa. Za tymi wszystkimi, powtarzanymi na ulotkach, programach, plakatach (przy okazji brawa dla twórcy grafiki tychże) nazwami kryją się jednak ludzie, którzy dzięki pasji i zaangażowaniu potrafili zorganizować świetny cykl imprez promujących estońską kulturę. Z pełną premedytacją muszę tu wymienić przede wszystkim Dorotę i Agnieszkę Myśliwy, Marcina Czerwienia oraz Wojtka Koźmica, którzy czuwali nad całością i pokazali, że przyjaźń krakowsko-warszawska jest możliwa. Pozdrawiam i dziękuję Kubie Jędrasowi, który swoim wykładem o Setumaa, wskrzesił pamięć o naszych wspólnych badaniach etnologicznych w tym regionie i z pewnością zachęcił do odwiedzenia jednego z najpiękniejszych i najbardziej interesujących zakątków Estonii. Gratulacje także dla Kadri Laube, która nie dość, że energicznie poprowadziła warsztaty folkowe, to sprawiła również, że udało się zrealizować moje marzenie dotyczące sprowadzenia grupy Zetod do Polski. Wreszcie chylę czoła dla Liiny Viies, której mieszance uroku, charyzmy i profesjonalizmu przypatruję się z podziwem od paru lat.
Brawo Kraków, trzymam za Was kciuki w przyszłym roku!