Piękny Tallin, Perła Bałtyku, Florencja Północy, Rewel, Lindanaes. Duńczycy, Krzyżowcy i Szwedzi przyczynili się do powstania jednego z największych kupieckich miast europejskich.
O historii Tallina pisaliśmy już na łamach naszego serwisu wielokrotnie. Pisaliśmy też o pięknych zabytkach tego niezwykłego miasta, jego mieszkańcach, a nawet o nielicznej polskiej mniejszości. Ale przecież Tallinn to miasto pełne tajemnic. Z każdą uliczką, domem, kościołem wiążą się wspaniałe historie. Niektóre z nich już znamy, a inne czekają na przypomnienie.
Przeznaczenie
Glefum, to po prostu bursztyn. Choć Estowie nie znali jego właściwości, wiedzieli, że stanowi on doskonały środek płatniczy, co wykorzystywali nader chętnie. Można zatem przypuszczać, że już pierwsi mieszkańcy ziem estońskich mieli żyłkę do handlu. Ta umiejętność przydała się im wielokrotnie. Zwłaszcza wtedy, gdy posłali go królowi Ostrogotów w darze. Ów kamień zmiękczył serce króla i w zamian za prezent zaprosił Estów do siebie.
Tereny położone blisko wielkiej wody, szybko stały się obszarem ekspansji ze strony sąsiadów. Gród nie był na tyle silny, by skutecznie opierać się najazdom, toteż dosyć szybko został zdobyty przez Duńczyków. Przeznaczeniem miasta nie było zatem prowadzenie oraz wygrywanie wojen, niosących ze sobą krwawe ofiary, ale właśnie handel. Taką politykę obrano już w początkach istnienia miasta Tallina. Nikt nie jest niezwyciężony. Duńczycy nie radząc sobie z potęgą krzyżacką, sprzedali w końcu miasto.
Żyła złota
W historii średniowiecze nazywa się wiekami ciemnymi, określenie to jednak zupełnie nie pasuje do tego, co działo się w ówczesnej Europie. Średniowiecze dla Tallina oznaczało narodziny potęgi. Powstała Hanza. Wystarczy też wspomnieć dodatkowo Gutenberga… Tak więc w średniowieczu kwitł handel, rozwijała się kultura, miasta rozrastały się… Takie to były wieki ciemne. Ale pozostawmy już rozważania na temat adekwatności nazwy do okoliczności i przenieśmy się w czasie.
Polityka Zakonu Kawalerów Mieczowych nie ograniczała się jedynie do rozkwitu handlu, ale również do prowadzenia krucjat. Toteż w XIII wieku, Estonia, nie bez oporów, przyjęła chrześcijaństwo. Zaczęła się również prawdziwa emigracja kupców westfalskich i lubeckich – dodajmy, że na specjalne zaproszenie Zakonu Kawalerów Mieczowych – u wejścia do Zatoki Fińskiej.
W 1285 roku, Tallin włączony został do Hanzy. Ze względy na przecinające się szlaki handlowe, dość szybko stał się punktem scalającym Ruś oraz Europę Wschodnią. Miały tu miejsce jedne z największych transakcji handlowych, kupcy łączyli swoją wiedzę, żyłkę do interesów oraz położenie geograficzne. Prawdziwym jednak przełomem była polityka dotycząca wwożonych towarów. Na mocy przywileju lubeckiego, wszystkie przewożone towary musiały być składowane przed bramami miasta. Dzięki temu kupcy mogli zarobić już na handlu pośrednim między Rusią, a zachodnią częścią Europy. Tallin, mając zatem w ręku monopol, stał się jednym z głównych ośrodków handlowych. Pamiątką są potężne mury obronne z czerwonodachymi basztami wraz z systemem bram wjazdowych do miasta. Największą bramą jest Brama Morska, której celem było zrobienie wrażenia na wkraczających do miasta przybyszach.
Handlowano czym się dało. Bursztynem, futrami, miodem. W zamian najczęściej skupowano sól.
Powstaje też Bractwo Czarnogłowych. Bałtyckie zrzeszenie bogatych, nieżonatych kupców, których wpływy sięgały dalej niż tylko handlu (wystarczy przyjrzeć się malowidłom o tematyce świeckiej oraz sakralnej, na których dumnie prezentują się Czarnogłowi lub oglądając zabytki, szukać ich godła na fasadach domów). Pierwsi lobbiści, z pewnością. Czarnogłowi wpływali na wszystkie dziedziny życia, począwszy od handlu, a skończywszy na sztuce.
Jak zostać obywatelem miasta?
Dzięki zapisom w kronikach wiemy, że koło 1460 roku do Tallina przybył kupiec lubecki, Hans Pawels. Ze względu na profesję wstąpił do elitarnego Bractwa Czarnogłowych. Sprzyjało mu szczęście, bowiem w niedługim czasie został członkiem Wielkiej Gildii, co dawało mu wyłączne prawo do prowadzenia interesów z dalekimi krajami (Wielka Gildia skupiała największych kupców). Niewiele wiadomo na temat Pawelsa, jednak tyle ile zdołano ustalić stanowi on doskonały przykład obrazujący drogę do kariery oraz szerokie możliwości ówczesnych „wybrańców”.
Tallin podzielony jest na dwie części. Przez wieki Górne Miasto należało do zarządców i najbogatszych, jest to też najstarszą częścią Tallina. W stolicy obowiązywały dwa systemy prawne. Jeden dla Górnego Miasta i drugi dla Dolnego. Nie każdy mógł swobodnie przejść z Górnego na Dolne lub na odwrót. Potrzebne były specjalne pozwolenia, które – co należy zaznaczyć – niechętnie wydawano.
W bramie prowadzącej na Toompea widnieje do dziś ogromny ślad po zamkach, na które owa brama była zamykana. Zwaśnione części miasta połączyły się ze sobą dopiero w XIX wieku.
Obywatelem miasta mógł zostać tylko ktoś, kto wykazał wcześniej na co go stać. A to nie było łatwe. Przez kilka lat przybysz musiał ciężko pracować, by pokazać, że jest w stanie utrzymać siebie, jednocześnie działając w interesie miasta. Dokonywano ostrej selekcji. Ale dzięki temu w mieście pozostawali ludzie, którzy nie tylko pomnażali swoje majątki, ale również finansowali ogromne przedsięwzięcia, mające na celu rozwój miasta. Wszystko co dobre jednak się kończy. Pod koniec XV wieku utrzymanie monopolu na szlakach handlowych stało się niemożliwe. Hanza załamuje się, przyczynia się do tego również Rosja, która widzi w Estonii łakomy kąsek.
W XVII wieku ziemie będą należeć do Wielkiej Rosji, zachowując o dziwo, większość przywilejów. Choć w kajdanach niewoli, miasto będzie się rozwijać. W XX wieku, będąc jedną z republik ZSRR będzie dla Kremla oczkiem w głowie. Po 1991 roku Estonia pokaże Europie, że duch wielkiego kupca nadal żyje w ich potomkach…