Mordosklejka

0
570

Peeter Sauter

Kiedyś to wiedziałem. Wszystko było takie proste. Ważne jest, by zrozumieć, co jest w życiu ważne. Tautologia. Jednocześnie czułem, że trzeba by, niczym Budda, siedzieć nieruchomo dopóki wszystko nie zostanie wyjaśnione. Chyba dobrze, że tak nie zrobiłem. Z pewnością mógłbym się z tego wycofać. Nie wiem czemu, ale jakoś mocno wierzę, że mógłbym tak uczynić.

Zacząłem więc pisać i rozmieniać te ważne odczucia na drobne.

A może to nie tak. Może mogłem owo ważne odczucie zatrzymać jedynie poprzez zapis. W przeciwnym razie nic bym w ogóle nie zachował w pamięci. Zapisując, często zaczynałem kłamać, traciłem wrażliwość na prawdę oraz więź z sumieniem, a jednak dalej je rozmieniałem. Nie wiem…

Powiedziałem więc sobie, że myślenie zaprowadzi mnie donikąd. Taki już pechowy los człowieka, że myślenie wiedzie go donikąd. A może jednak to szczęście… „Syzyf jest szczęśliwy” – powiedział Camus. Ale chyba nie każdy Syzyf.

Jeżeli myślenie nie przybliża do celu, jeśli prowadzi donikąd, gdy jest zamkniętym systemem, gdy kieruje ku pytaniom, nie zaś ku odpowiedziom, to wówczas nie ma sensu myśleć.- Jasna sprawa.

Kupiłem samochód. Ożeniłem się. Mamy dzieci.

Siedzę na schodkach, piję piwo, słucham szumu morza i patrzę w rozgwieżdżone niebo. Jednak nie rozmyślam o gwiazdach, ani o Bogu, o nieskończoności czy nieśmiertelności. Myślę o lepszym samochodzie. Myślę o rozbudowie domu. Również te myśli nie prowadzą do czegokolwiek. Nie przybliżają do sedna – podobnie jak myśli o nieskończoności i nieśmiertelności. Zawsze znajdzie się lepsze auto, zawsze można zbudować jeszcze większy dom.

Niewiele się te myśli od siebie różnią. W czym filozof odbiega od konstruktora samochodów? W niczym. I ich praca także w efekcie nie jest bardzo odmienna. Filozofię można studiować i wielu się do tego zapala, samochodem z kolei można jeździć – niektórzy wolą to.

Co jest w życiu ważne?

Dlaczego pytam o to, co jest w życiu ważne? Czy nie zachowuję się jak dziecko? Czy trzeba o to pytać? Czy to ciągłe pytanie nie staje się zbyt nudne?

Dlaczego coś ma być w życiu ważne? Co takiego uważamy za ważne? Nic nie jest ważne. Jakie znaczenie ma w ogóle to, że za ważne uznamy na przykład: gwiazdy na niebie, miłość, wychowanie dzieci czy Ferrari Maranello 550.

Czy uwolnienie od cierpień oznacza uwolnienie od oczekiwań? Tak nie jest – interpretacja poszła w złym kierunku. Nie potrafię wierzyć. Siedzę, niczego nie oczekuję, jestem wściekły i zły na świat. Nie chcę ani słońca, ani księżyca, ani ciemnego Saku1. Nie chcę bawić się z córką w koci – koci – łapci. Straszne, prawda?

A przecież może być miło. Słońce świeci, humor dopisuje, nie chcę niby niczego, o dziwo, nawet ciemnego Saku. Zwłaszcza nie marzę, by bawić się z córką w koci – koci- łapci, choć ostatecznie mogę, jeśli ona tego bardzo chce. Tak, może być równie miło jak strasznie, gdy brak oczekiwań. Ale tak naprawdę chodzi o coś innego. O co? O miłość? Chemię? Rytmy? O nic nie chodzi. Wszystko jest dziełem przypadku.

Nie znosimy chaosu i wymyślamy porządek, żeby wytrzymać z chaosem. Gdy zaś ład zaczyna męczyć, naruszamy go i upajamy się bałaganem, póki i on nie zacznie nas męczyć.

Ale czasem podrygiwanie na lekkim gazie lub wygłupy potrafią odegnać oczekiwania i troski i nie pozostaje wiele cierpień. Tyle, że nazajutrz wracają wraz z kacem lub żoną.

Pieniądz to niezła rzecz. Jakby schody donikąd, które zachęcają by się na nie wspiąć. Religia nie ma schodów. Wierzący ma się może dokąd wspinać, ale brak mu tych zachęcających schodów. Na pewno rozumuję błędnie.

Gdybym nie kochał tak bardzo pieniędzy, nie poradziłbym sobie z życiem. W pieniądzach dobre jest to, że nigdy ich nie masz dosyć, zawsze chciałbyś więcej. Można się też o to pomodlić, choć chyba jeszcze straszniejsze, gdy pieniądze pchają się drzwiami i oknami.

Nie ma sensu budować tak drogiego auta, którego nie mógłby kupić najbogatszy człowiek na świecie. Natomiast można sobie wymyślić Boga, któremu nie każdy człowiek się podoba. Samochód jest trochę lepszy i bardziej przyjazny człowiekowi niż Bóg.

Pieniądze i samochody chyba mnie już zmęczyły. Tyle o nich gadałem i gadałem. Może nawet i za dużo…

Być może chciałbym znów nauczyć się czytać, chociaż nie jestem pewny czy mam na to ochotę i czy naprawdę warto. Bowiem przeczytane książki też coś obiecywały – bardzo sprytnie i niejasno mówiąc co. W każdym razie nic nie dały.

Kaarel powiedział, że to straszne, gdy człowiek nie chce w życiu zmądrzeć. Myślał, że stanie się mądrym jest ważne. To jakby niemal zostać Bogiem. Miejmy nadzieję, że u niego w wszystko w porządku.

Wobec tego czy wzbogacenie się nie jest ważne? Jak człowiek chce się dorobić (po cóż innego w takim razie Andres Vargamäe2, mój ojciec i matka tak wiele by pracowali – jak nie dla pieniędzy; co z tego, że jedno czy drugie tak wzniośle przemawiało o Bogu albo miłości), to dużo pracuje i tworzy wartości, a innym jest z nim dobrze. Czy chęć bogacenia się jest ważna? Nie wiem. W gruncie rzeczy też w to nie wierzę.

Czy ważne jest być szczęśliwym? Nie, nie jest. To ślepy zaułek. Na siłę nie da się zrobić z siebie człowieka szczęśliwego, to zawsze prowadzi do zupełnego braku szczęścia.

A gdyby tak nie uogólniać. Dziś ważne borówki, jutro Bertrand Russell, pojutrze – Zaporożec. Ta myśl też jest stara i zużyta – nic nowego. No tak, znów się znalazłem w punkcie wyjścia.

Poszedł facet do sklepu, kupił kilo krówek, zaczął jedną jeść – a to była mordosklejka.

 

Przypisy:

1. Saku – popularne piwo estońskie z browaru pod Tallinem.
2. Vargamäe Andres – bohater powieści A.H. Tammsaare “Tõde ja õigus”;w estońskiej kulturze coś w rodzaju „Chłopów” Reymonta.

 

Tłumaczenie: Szymon Bijak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj