Losy i przygody literatury estońskiej w międzywojennej Polsce

0
3348

Najprostsza a zarazem najpewniejsza droga poznania innej kultury wiedzie przez zbliżenie literackie. Żeby móc zrozumieć i przyswoić pisarski dorobek innego narodu, trzeba albo znać język obcy albo mieć dobrego tłumacza, najlepiej spośród swoich. To oczywiste twierdzenie było zawsze zrozumiałe w Polsce. Jednak w przypadku polsko-estońskiej wymiany literackiej okresu międzywojennego istniały dwie nakładające się na siebie przeszkody: obojętność wobec literatury estońskiej oraz brak polskich tłumaczy władających językiem estońskim. Mimo tych problemów, w okresie międzywojennym estońskie utwory ukazały się także po polsku.

Na gruncie polskim pierwsze tłumaczenia dzieł literatury estońskiej dokonywały się poprzez znajomość innych języków europejskich: niemieckiego, francuskiego bądź rosyjskiego. Pierwsze estońskie teksty literackie, który został przetłumaczony na język polski w czasach II Rzeczypospolitej, to wiersze. W 1921 roku na łamach tygodnika „Przymierze” – czasopisma niezależnego, poświęconego sprawom narodów wyzwolonych – za sprawą Juliana Wołoszynowskiego (1898–1977), prozaika, poety, dramatopisarza, krytyka literackiego i aktora teatralnego. Wołoszynowski tłumaczył na podstawie wcześniejszych dosłownych tłumaczeń z języka estońskiego na język niemiecki i rosyjski. 

Później próby spolszczenia i popularyzacji estońskich tekstów poetyckich podejmowały się takie szanowane pisma literackie, jak „Kwadryga” (1927–1931) czy „Kamena” (1933–1939). Od czasu do czasu literaturą północnego sąsiada interesowały się też „Tygodnik Ilustrowany”, „Wiadomości Literackie”, „Pion”, „Gazeta Polska”, „Tęcza”, „Ilustrowany Kurier Codzienny” itd. Przekłady publikowane w prasie często stanowią zapowiedź wersji książkowej, jednak chaotycznie ukazujące się estońskie wiersze w okresie międzywojennym nigdy nie doczekały się odrębnego tomiku.

Los sprawił, że z całego ogromu prasy polskiej najbardziej przychylny wobec Estonii okazał się mało literacki dziennik „Polska Zbrojna” (1921–1939), który mimo ściśle wojskowego ukierunkowania, posiadający dodatek literacko-społeczny, dużo miejsca poświęcał artykułom o kulturze. Właśnie dzięki publikacjom w „Polsce Zbrojnej” obywatele II RP dowiedzieli się o czołowym i na owe czasy nowoczesnym powieściopisarzu estońskim  – Antonie Hansenie Tammsaare (1876–1940), którego realistyczne utwory położyły przełamały dominację poezji wśród estońskich utworów publikowanych po polsku. Wraz z pierwszymi publikacjami w świadomości polskiej zaczęło kształtować się pojęcie o prozie zaprzyjaźnionej Estonii. 

Co ciekawe, pierwsze literackie spotkanie Polaków z estońską prozą zaczęło się od największego dzieła Tammsaare – Tõde ja õigus (Prawda i sprawiedliwość) –  panoramicznej powieści-rzeki o dziejach estońskiego społeczeństwa na przełomie XIX i XX wieku, praca nad którą pisarz pracował w omawianym okresie i która zajęła mu aż osiem lat (1926–1933).

Nazwisko A. H. Tammsaare dotarło do Polski pod koniec lat dwudziestych, kiedy gazeta „Polska Zbrojna” w numerze z 20 października 1929 roku zamieściła notatkę o przyszłej estońskiej pentalogii. Natomiast rok później w prasie estońskiej pojawiła się wzmianka, że na język polski została przetłumaczona nowela Tammsaare Pöialpoiss (Tomasz-paluszek), i wkrótce wyjdzie cały zbiór opowieści pod tym samym tytułem. Niestety tak cudownie zapowiadające się wprowadzenie do wielkiej literatury estońskiej się nie powiodło. Książki Tammsaare do masowego czytelnika polskiego trafiły dopiero w czasach powojennych i to za pośrednictwom niemieckich opracowań.

W dziejach polskiego przekładu wszystko od początku wskazywało na wyjątkowość losu Tõde ja õigus. Nad polską wersją epopei estońskiej bowiem pracowali od razu dwaj tłumacze. Jako pierwszy w 1936 roku za powieść zabrał się mieszkający w Tartu Polak Emil Skomorowski. Z kolei w 1938 roku, wiedząc o tych staraniach, Tammsaare przekazał autorskie zezwolenie na przekłady swoich dwóch dzieł – powieści-rzekę Tõde ja õigus oraz debiutanckiej powieści Kõrboja peremees (Gospodarz z Kyrboja) – przebywającemu w Warszawie Estończykowi Riho O. Ilmoja, który jednak zasłynął jako popularyzator innego znanego estońskiego autora, o czym dalej.

W okresie międzywojennym Polska w ogóle nie miała „swojego człowieka”, który podjąłby się trudu przełożenia dzieł literatury estońskiej na język ojczysty bez pośrednictwa tłumaczeń w innych językach. W gronie tłumaczy z języka estońskiego na polski praktycznie nie było żadnego Polaka z Polski. Można więc w pewnym stopniu zarzucić Polsce pasywność w przygotowaniu dobrego specjalisty do spraw literatury estońskiej. Rzadko kiedy informacja o piśmiennictwie estońskim, która wychodziła spod polskiego pióra, mogła pochwalić się jednolitością i bezbłędnością pisowni nazwisk i imion estońskich literatów oraz ich dzieł. Zatem głos w tej sprawie zabrali Polacy z Estonii oraz sami Estończycy. I taka postawa miała jeden wielki plus – polsko-estońska praktyka translatorska uniknęła tandety przekładowej.

Przeczytaj także:  Villem Ernits i nauczanie języka estońskiego w Polsce

Fatum nad polskim przekładem

Emilian Skomorowski

Emil Skomorowski (1886–1976) trafił do Estonii prawdopodobnie na początku lat 20. ze Lwowa, gdzie poznał i poślubił Estonkę Lüüdię Jaegermann (1897–1991), która tymczasowo pracowała tam jako nauczycielka w jednym z miejskich gimnazjów. Pod nazwiskiem męża i spolszczonym imieniem – Lydia Skomorowska – w okresie międzywojennym zasłynęła jako ceniona tłumaczka literatury polskiej na język estoński, przede wszystkim dzieł Henryka Sienkiewicza i wybranej literatury dziecięcej. Z kolei Emil Skomorowski jest bardziej znany jako aktywny działacz Towarzystwa Polskiego „Jutrzenka” w Tartu oraz autor pierwszego podręcznika języka polskiego dla Estończyków. Podejmując starania w dziedzinie translatorskiej Emil Skomorowski uznania nie doczekał się, ponieważ wybuch II wojny światowej pokrzyżował mu wcześniej wspomniane plany przekładu dzieła Tammsaare.

Przeczytaj także:  Wspomnienie o Emilianie Skomorowskim, współautorze podręcznika polsko-estońskiego

Polskojęzyczna wersja Tõde ja õigus Skomorowskiego została ukończona w 1938 roku i latem tego samego roku uzyskała aprobatę strony polskiej. Na polecenie polskiego pisarza i publicysty Juliusza Kaden-Bandrowskiego (1885–1944) rękopis został przekazany do warszawskiego wydawnictwa „Rój” (1924–1940), będącego w tamtych czasach największą firmą wydawniczą w całej Polsce. Dalsze dzieje tłumaczenia Emila Skomorowskiego to ciąg fatum: pożar budynku wydawnictwa, następnie cudowne ocalenie rękopisu, a ostatecznie – bezpowrotne zaginięcie dzieła w zawierusze wojny.

Wspomnieć należy o równie nieszczęśliwym losie innego przekładu Emila Skomorowskiego na język polski. Kevade (Wiosna) popularna w Estonii powieść o życiu szkolnym Oskara Lutsa (1887–1953) także nie ukazała się w przedwojennej Polsce, a rękopis przepadł bez śladu. Nawiasem mówiąc, polskojęzyczni czytelnicy mogli sięgnąć po książkę O. Lutsa dopiero w 1968 roku, kiedy w Warszawie zostało wydrukowane jej tłumaczenie z języka rosyjskiego, ukazała się ona pt. Wiosna: Obrazki z życia szkolnego i w wersji nieznacznie skróconej, czego dokonał K.A. Jaworski.

Alicja Maciejewska-Trzeciak Warszawa, 1928 r.

Złą passę jako tłumaczka literatury estońskiej na język polski miała także Alicja Maciejewska z domu Trzeciak (1906–1988) – urodzona w Rydze, Estonka po kądzieli i Polka po mieczu, która wczesne dzieciństwo spędziła w estońskim mieście Valga, studia rozpoczęła w Tartu, a po zamążpójściu w 1931 roku i przeprowadzce do Gdyni każdego lata z dziećmi przyjeżdżała do Estonii. Alicja Maciejewska swobodnie władała językiem rosyjskim i niemieckim, nieco gorzej polskim i estońskim. Mimo to, właśnie na dwa ostatnie postawiła jako tłumaczka.

Trzeba przyznać, że Alicja Maciejewka była pierwszą tłumaczką z estońskiego na polski, która podjęła próbę wydania swojej pracy translatorskiej w postaci książkowej, przy czym robiła to dwukrotnie. Obie próby dotyczyły twórczości pisarzy współczesnych: w pierwszym przypadku chodziło o polskie treści zbioru reportaży Bernharda Linde (1886–1954) Loova Kesk-Euroopa poole: kirjanduslikke ja teatrilisi reisimuljed Lätist, Poolast, Tšehhoslovakkiast ja Ungarist (Ku twórczości Europy Środkowej: literackie i teatralne wrażania z podróży po Łotwie, Polsce, Czechosłowacji i Węgrach), natomiast w drugim zajęła się powieścią przygodową Toomas Nipernaadi, autorem której był August Gailit (1891–1960). Chociaż mogło się wydawać, że wszystko sprzyjało wydaniu tłumaczeń, to czas na estońską książkę w Polsce jeszcze nie nadszedł.

Przeczytaj także:  Eevi Królikowska: Moje estońskie wspomnienia

Bernharda Linde – publicysta o niejednoznacznej opinii i o wielkich ambicjach tłumacza z kilku języków, w tym z polskiego – aż 107 stron ze swojego zbioru Loova Kesk-Euroopa poole poświęcił Polsce. Zbiór Linde wywołał w Polsce na tyle duże zainteresowanie, że zlecono jego tłumaczenie Alicji Maciejewskiej. Wyprzedzając rzeczywistość, Linde oznajmił, że przekład na polski części jego dzieła jest pierwszą książką w historii polsko-estońskich stosunków kulturalnych, która została przetłumaczona bezpośrednio z języka estońskiego na polski. Rzeczywiście polskie fragmenty zostały przetłumaczone w ten sposób, ale jednak ukazały się w prasie pod tytułami „Polska za granicą” oraz „O nas po polsku”.

Co do drugiej próby książkowego wydania utworu estońskiego w Polsce, to tutaj już mowa o literaturze sensu stricto pięknej, ponieważ chodzi o sowizdrzalskie przygody sławnego Toomasa Nipernaadi. Książka ta wyszła drukiem w Estonii w 1928 roku i od razu podbiła serca czytelników. Utwór składa się z siedmiu niezależnych części, które łączy wesoły i roześmiany tytułowy bohater, a akcja toczy się w Estonii okresu międzywojennego.

Na pomysł tłumaczenia właśnie tej pozycji literackiej Alicję Maciejewską natchnęło samo życie, gdyż podczas wakacji w Estonii w 1935 roku osobiście poznała Augusta Gailita. Po roku, gdy pierwsza wersja przekładu powieści była już gotowa, przedstawiciele Estonii zwrócili się do szanowanej polskiej pisarki Zofii Nałkowskiej (1884–1954) z oficjalną prośbą o opracowanie tekstu. Ten wybór nie był przypadkowy, ponieważ Nałkowska osobiście znała tak autora, jak i jego tłumaczkę, a na dodatek w 1936 roku promowała już obydwoje na łamach literackiego miesięcznika „Studio” (1936–1937).

Według dokumentów archiwalnych, Nałkowska, nalegając na natychmiastową i dosyć wysoką opłatę, podchodziła do spraw redaktorskich bardzo przyziemnie. Dzienniki pisarki kreują natomiast zupełnie odmienny stan rzeczy. W ręce Nałkowskiej trafiło bardzo słabe tłumaczenie, Maciejewską nazywała wprost «surową» tłumaczką, zaś redagowaniu poświęcała się z pasją.

Od jesieni 1938 do wiosny 1939 roku dzięki staraniom Nałkowskiej powieść zaczęła wychodzić w odcinkach w dzienniku „Czas” (1846–1939). Poprzedzona została dwoma artykułami tłumaczki: „Słów parę o Auguście Gailicie” („Czas” 1938, 6 września) i „Drugie spotkanie z Augustem Gailitem”(„Czas” 1938, 11 września)”. Jednak celem Maciejewskiej było wydanie zabawnych perypetii groteskowego bohatera Gailita w oddzielnym tomie, dlatego latem 1939 roku rękopis został złożony do druku w wydawnictwie „Rój”. Tłumaczenie Maciejewskiej niemal powtórzyło los prac Skomorowskiego – manuskrypt zaginął podczas wojny.

Wydanie książki stało się jednak możliwe za pomocą i pośrednictwem Hanny Kirchner (1930– ) – polskiej historyczki, badaczki twórczości Nałkowskiej – z którą tłumaczka niespodziewanie spotkała się w Belgradzie jesienią 1972 roku. Rozmowa z Kirchner odżywiła marzenie Maciejewskiej o druku tłumaczenia powieści Gailita. Zostały odnalezione i dopracowane części opublikowane w przedwojennej gazecie „Czas” i pod tytułem Dziwny świat Tomasza Nipernaadiego książka została wydana w 1988 roku.

Pierwszy sukces

Znacznie większe szczęście do druku tłumaczenia z estońskiego na polski w postaci książki w okresie międzywojennym miał drugi polski gigant – Instytut Wydawniczy „Biblioteka Polska” (1920–1939) z siedzibą w Warszawie, któremu zawdzięczamy jedyne, stąd unikatowe, wydanie estońskiej książki w Polsce.

Chłopiec-stal Jüriego Parijõgi, okładka z 1939 r.

Długo oczekiwana „rewolucja książkowa” nastąpiła dopiero na początku 1939 roku, kiedy w Polsce w całości ukazało się dzieło Jüriego Parijõgi (1892–1941), będącego pierwszym estońskim pisarzem, który świadomie poświęcał swój talent dzieciom i młodzieży. Z całego dorobku pisarza do przekładu na język polski została wybrana powieść Teraspoiss (Chłopiec-Stal), która w Estonii po raz pierwszy ukazała się w 1937 roku, a już w następnym roku została odznaczona literacką nagrodą prezydenta Estonii. Rok później, po autorskim opracowaniu, Teraspoiss na dobrze zagościł na deskach „Vanemuine” – najstarszego teatru w Estonii.

Trudu tłumaczenia podjął się już wspomniany w związku z twórczością A.H. Taamsaare Estończyk Riho O. Ilmoja (1909–1988), który w drugiej połowie lat 30. studiował budownictwo na Politechnice Warszawskiej. Niestety o tłumaczu, który swoją pracę wykonał fachowo, wiemy niewiele. Przekład uzyskał dobrą ocenę i wyszedł w druku jako tłumaczenie autoryzowane. Swój wybór książki w przedmowie Ilmoja uzasadnił tym, iż obecnie największą troską społeczeństwa jest młodzież i poszukiwanie nowych dróg podejścia do niej.   

Prawdopodobnie właśnie ten fakt zaważył nad dalszymi losami Teraspoiss w już powojennej Polsce, kiedy po zmianach podyktowanych duchem czasu, druk tej estońskiej książki został wznowiony w Łodzi w 1947 roku. Powojenni polscy czytelnicy pamiętają powieść Jüriego Parijõgi jako dzieło o niezłomnej postawie radzieckiego bohatera ze stali.

Wracając do pierwszej polskiej wersji Teraspoiss warto podkreślić, że została ona z entuzjazmem przywitana przez każdą zainteresowaną stronę. Pozytywne recenzje ukazały się w szeregu polskich oraz estońskich gazet. Wtedy nikt nie zwrócił uwagi, że polsko-estońskie relacje translatorskie znalazły się, można powiedzieć, w dosyć osobliwej sytuacji, ponieważ po raz pierwszy ukazało się polskie wydanie książki estońskiego pisarza, a które tłumaczył Estończyk. Można na tej podstawie stwierdzić, że (skutecznie) popularyzacją literatury estońskiej w Polsce faktycznie zajmowała się sama Estonia, która mając doświadczenie na innych rynkach, zdawała sobie sprawę, że estońska książka nie stanowi dla Polski pozycji z najwyższej półki.  

Podsumowując dzieje, a raczej przygody utworów estońskich w Polsce międzywojennej, można skonstatować, iż w polisystemie literatury polskiej była ona zjawiskiem dosyć marginalnym. To boczne miejsce rekompensowała wartość przetłumaczonych pozycji, gdyż prym wśród tłumaczonych autorów wiedli wówczas współcześni.


Artykuł powstał w ramach projektu „Eestlased ja Eesti kultuur Poolas” („Estończycy i estońska kultura w Polsce”), dla którego Fundacja Bałtycka we współpracy z portalem Eesti.pl uzyskała dofinansowanie z programu grantowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Republiki Estońskiej „Väliseesti ajalehtedele suunatud toetusprogramm 2020. aastal”  („Program wsparcia skierowany do estońskich czasopism zagranicznych w 2020 roku”) zarządzanego przez SA Kodanikuühiskonna Sihtkapital („Fundacja Społeczeństwa Obywatelskiego”).

Pisząc artykuł korzystałam z numerów archiwalnych wymienionych w artykule czasopism oraz monografii „Polsko-estońskie stosunki kulturalne w latach 1918-1939” mojego autorstwa.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj