Ich logo wyglądem przypomina symbol śmierci z serii książek o Harrym Potterze. Oni sami tworzą magię, która powoli ogarnia całą Estonię i jej okolice. Muzyka ich autorstwa zdążyła zahipnotyzować samego prezydenta, Toomasa Hendrika Ilvesa, który zdecydował, że ich piosenka „Spring is cold this year” zagra w jego słynnej kartce Bożonarodzeniowej. Johanna Eenmaa, Hando Jaksi i Mikk Simson – trójka muzyków, którzy nie uznają żadnych granic i którzy chcą podbić największe światowe sceny muzyczne. Panie i panowie, oto I Wear* Experiment!
Z Hando i Johanną z I Wear* Experiment rozmawiała Zuzanna Brunka.
Opowiedzcie co nieco o swoim zespole i muzyce, którą tworzycie.
Hando: Wszystko zaczęło się, gdy Mikk i ja zaczęliśmy „jammować” z piosenkami, które napisaliśmy przez lata. Potem, ponieważ potrzebowaliśmy trochę piękna i talentu w naszym zespole, poprosiliśmy Johannę, aby dołączyła do nas i zaśpiewała kilka piosenek i tak to się zaczęło.
Muzycznie, ideą było aby nie wyznaczać żadnych granic, więc zdecydowaliśmy (wydaje mi się, że było to na pierwszej próbie), że będziemy uprawiać taki styl muzyczny, jaki będziemy chcieli, jeśli tylko będzie dla nas wystarczająco fajny; możemy grać jazz, możemy grać metal, albo post-rock – styl nie jest dla nas ograniczeniem. To praktycznie jedyna zasada jaką mamy.
Nazwa Waszego zespołu jest intrygująca. Proszę, wyjaśnijcie, co stoi za „I Wear* Experiment”.
Hando: Właściwie, to jest to tylko nazwa. Minionego roku rozpuściliśmy trochę fałszywych plotek na temat tej nazwy, ale naprawdę to tylko nazwa, bez żadnych ukrytych przesłań.
Jaki moment uważacie za najważniejszy w swojej dotychczasowej karierze?
Johanna: Oo, jesteśmy tacy młodzi, nie zaczęliśmy jeszcze żadnej kariery. Ale uważam, że ludzie, którzy nas słuchają są z tego wszystkiego najważniejsi, dlatego że to dla nas ogromna niespodzianka, że jest Was, ich aż tylu i to jest największa i najważniejsza rzecz.
Hando: Patrząc na to pod względem kariery, dla zespołu, moim zdaniem koncerty są niesamowicie ważne. Koncert promujący nasz album, który zagraliśmy w KUMU, był dla mnie bardzo emocjonalny; planowaliśmy go tak długo, przygotowywaliśmy się do niego przez wiele miesięcy, więc był on praktycznie zwieńczeniem całego tego wysiłku. I gdy wyszliśmy na scenę i zobaczyliśmy tylu ludzi siedzących tam… To było po prostu wspaniałe uczucie. I po koncercie, kiedy wyszliśmy porozmawiać ze wszystkimi…to było po prostu przytłaczające, bo wszyscy podchodzili do nas i mówili „O Boże, byliście świetni!” i na początku ciężko było nam było przywyknąć do tych ogromnych emocji. W Estonii ludzie zwykle zachowują się w stylu „No, było nieźle…”, a tym razem były uściski, pocałunki i jedyne co przychodziło nam do głowy to „Co do cholery…? Skąd się biorą te wszystkie emocje?”
Więc uważacie ten koncert w KUMU za najlepszy, jaki zagraliście do tej pory?
Johanna: Cóż, nie wiem. Naprawdę podobał mi się jeden występ, który daliśmy na Saremie…
Hando: Koncert w KUMU nie był może najlepszym koncertem, jaki zagraliśmy, ale był specjalny z innego powodu. Dla mnie, póki co najlepszy był koncert, który daliśmy w Tartu z okazji organizowanych przez uniwersytet Dni Studenckich. Ten występ wzbudził we mnie najlepsze odczucia, ludzie tańczyli, na widowni było wiele pięknych dziewczyn i dla mnie to był właśnie najlepszy koncert. No i też jeden w Kuressare… To było przed tym jak pojechaliśmy w trasę z Baltic Scene. Pomyśleliśmy, że powinniśmy pojechać na małe wakacje, żeby przygotować się na nadchodzące występy, więc odpoczywaliśmy, korzystaliśmy ze SPA, pływaliśmy i spędzaliśmy miło czas i zagraliśmy jeden mały koncert z niewielką publicznością, ale w świetnej atmosferze.
Jakie macie plany na najbliższą przyszłość?
Hando: Teraz pracujemy nad demami do naszego trzeciego EP i to zajmuje większość naszego czasu. Codziennie nagrywamy coś w studiu. Mamy nadzieję, że zostaniemy zaproszeni na Tallinn Music Week, by tam zagrać, ponieważ jest to po prostu miejsce, gdzie każdy powinien być. Chcielibyśmy też zagrać kilka koncertów w Tallinnie i może jeszcze gdzieś w Estonii… Positivus Festival na Łotwie jest kolejnym miejscem, gdzie chcielibyśmy zagrać latem. Jest również świetny festiwal na Litwie, Karkle Music Festival i szczerze mówiąc jesteśmy w trakcie negocjacji co do naszego udziału. Niedawno rozmawialiśmy z naszymi znajomymi z litewskiego zespołu „Without Letters”, z którymi graliśmy w czasie trasy Baltic Scene i zaczęliśmy zastanawiać się nad zrobieniem czegoś wspólnie. Może mała trasa po Estonii, Łotwie, Litwie, a nawet Polsce… I wtedy chcielibyśmy nagrać i wydać nasze trzecie EP. Co więcej, w przyszłym tygodniu robimy duże spotkanie z całą naszą ekipą, bo mamy pełno zwariowanych i głupich pomysłów i musimy sprawdzić, czy uda się je jakoś wcielić w życie. To są nasze plany na 2014 rok. Czasem myślimy, że jesteśmy zbyt ambitni…
Na pewno nie, ambicja jest tym, co dodaje energii do działania. Ale pozwólcie, że spytam… co czujecie, gdy widzicie te setki osób stojących przed sceną w czasie waszych koncertów?
Johanna: Ja jestem przerażona i sama do końca nie wiem czemu. Cała się trzęsę i kiedy Mikk widzi moje dłonie, mówi „Jak do cholery ona zamierza grać?” (śmiech)
Hando: Ja z kolei czuje się szczęśliwy, bo to niesamowite, zobaczyć tyle osób, które przyszły tylko na Twój koncert, aby usłyszeć jak grasz. I kiedy widzisz, że podoba im się to, co robisz, to czujesz radość w najczystszej postaci.
Piosenki każdego artysty powstają w inny sposób. Jedni najpierw tworzą tekst, inni melodię, jeszcze inni muszą gdzieś wyjechać, by zaczerpnąć inspiracji. Jak to wygląda u Was?
Hando: Najpierw w mojej głowie powstaje pomysł na instrumentalną wersję piosenki. Ten pomysł zanoszę na próbę i pokazuję go Johannie i Mikkowi i wtedy… wszystko zmieniamy (śmiech). Pokazuję im co mamy i oni mówią „To jest złe” „to jest dobre” „to jest bardzo złe” (śmiech). Staramy się ujednolicić wszystkie nasze pomysły i nagrywamy akustyczną wersję perkusji, wokal i… właśnie tak to robimy.
I co służy Wam za inspirację w trakcie pisania piosenek?
Johanna: Ciemność… seks…
Hando: Tak, Johanna lubi pisać o seksie i ciemności.
…i krwi, i czaszkach, i tego typu rzeczach?
Johanna: (śmiech) Tak. Pisanie piosenek wciąż nie idzie mi najlepiej i ciężko mi znaleźć inspirację, żeby coś stworzyć. Ale gdy robię zdjęcia, przed sesją rozrysowuję sobie mapę myśli. To bardzo mi pomaga i zastanawiam się nad zrobieniem czegoś podobnego, gdy następnym razem będę pisać słowa do piosenki.
Hando: Ogólnie każda z naszych piosenek ma głębsze znaczenie i może ono być różne dla każdego. Piosenka może znaczyć co innego dla mnie, co innego dla Johanny i co innego dla Mikka. Tak więc Johanna może myśleć, że pisze o ciemności i seksie, a ktoś może odczytać to zupełnie inaczej.
Czym byście się zajmowali, gdybyście nie zostali muzykami?
Johanna: Ja pewnie zostałabym fotografką.
Hando: Właściwie, to I Wear* Experiment nie jest pełnowymiarowym zajęciem dla żadnego z nas. Ja pracuję na Tallinna Lauluväljak, gdzie organizuję koncerty i różne wydarzenia. Więc, nawet w tej pracy mam jakąś styczność z muzyką. W naszym zespole tylko Mikk jest pełnoetatowym muzykiem, ale mówiąc szczerze, nie wiem kim chciałby zostać, gdyby nie perkusistą.
Johanna: O, ja wiem! Powiedział mi kiedyś, że chciałby wtedy zostałby aktorem w filmach dla dorosłych. (śmiech)
Hando: Nie wiem, czy powinniśmy o tym mówić. (śmiech)
Ależ powinniście! Ale zmieńmy na chwilę temat… co myślicie o estońskiej scenie muzycznej ostatnich lat?
Hando: Myślę, że w ciągu ostatnich 5 lat wszystko zaczęło ewoluować we właściwym kierunku. Moim zdaniem dużą rolę odegrał tu Tallinn Music Week, dlatego że jest to świetna okazja dla estońskich zespołów, aby pokazać się z jak najlepszej strony i aby mierzyć coraz wyżej, bo jeśli grasz dobre piosenki i po prostu jesteś dobry w tym co robisz, to dzięki temu wydarzeniu możesz coś osiągnąć. Takie zespoły jak Ewert and the Two Dragons dają doskonały przykład innym estońskim zespołom, pokazując, że jeśli jesteś dobry, możesz zostać zauważony i zrobić oszałamiającą karierę.
Macie jakieś swoje ulubione estońskie zespoły?
Hando: Oooo, to bardzo trudne pytanie. Ciężko być obiektywnym w tej kwestii…
Johanna: Elephants from Neptune! To nie tylko moi przyjaciele, ale po prostu świetny zespół i uwielbiam ich muzykę. Lubię też Tommyego Casha…
Hando: Tak, ja też lubię Elephants from Neptune. I Ewert and the Two Dragons. I Iiris. Z Iiris jesteśmy połączeni poprzez pracę, ale poza tym po prostu lubimy muzykę, którą tworzy.
Myślę, że pytanie, które teraz zadam jest najtrudniejsze ze wszystkich, na które wpadłam: w jaki sposób udaje się Wam wykreować taką magiczną atmosferę, nie tylko w Waszych piosenkach, ale też na koncertach? Wiele osób, z którymi rozmawiałam na temat Waszych koncertów mówiło, że doświadczali czegoś niesamowitego, czego nie czuli nigdy wcześniej.
Hando: Szczerze, myślę, że to najprostsze ze wszystkich pytań. Odpowiedź jest prosta – wkładamy całych siebie w naszą muzykę. Robimy wszystko, aby brzmiała tak jak brzmi; ciężko nad tym pracujemy i wysiłek się opłaca. Atmosfera na koncertach jest zasługą takich ludzi jak Kaspar, który zajmuje się dźwiękiem czy Andre i Erki, którzy s odpowiedzialni za oświetlenie. A my tylko staramy się dać z siebie wszystko w czasie występów.
Wzięliście udział w projekcie Baltic Scene. Opowiedzcie coś o nim.
Hando: Wszystko wydarzyło się dzięki Natalie Mets, która jest estońskim szefem tego projektu. Zostaliśmy zaproszeni, aby zagrać koncerty w Tallinnie, Rydze i Wilnie razem z łotewskim zespołem Without Letters i litewskim Carnival Youth. Bycie częścią takiego projektu było dla nas niesamowitym doświadczeniem. Poza tym pozwoliło nam to pokazać się poza granicami Estonii i poznać naprawdę niezwykłych ludzi. Niesamowite doświadczenie, którego nigdy nie zapomnimy.
Wasza piosenka „Spring is cold this year” została użyta w kartce świątecznej prezydenta Estonii. Jak to możliwe?
Johanna: Nie mamy pojęcia!
Hando: Dokładnie, na prawdę nie wiemy jak to się stało. Po prostu pewnego dnia, niedługo po tym jak wydaliśmy nasze drugie EP, zadzwoniła do mnie pani z biura prezydenta i powiedziała „Toomas Hendrik Ilves jest Waszym wielkim fanem i chciałby użyć jednej z Waszych piosenek w swojej kartce świątecznej. Zadzwoniłem do Johanny i Mikka i byliśmy tak zdziwieni i podekscytowani, że nie mogliśmy w to uwierzyć. Ale musieliśmy podpisać umowę, że wszystko musi być zachowane w tajemnicy, dopóki prezydent nie upubliczni swojej kartki świątecznej. I tak trudno było nam dochować tego sekretu, bo chcieliśmy po prostu wyjść na ulicę i powiedzieć wszystkim o tym! Więc po prostu usiedliśmy w tej samej kawiarni, w której siedzimy teraz, kupiliśmy butelkę szampana i świętowaliśmy razem. To był dla nas naprawdę wielki zaszczyt. Dodatkowo, prezydent co roku wygłasza mowę z okazji Nowego Roku i w tym roku przed jego przemówieniem zagrano „Spring is cold this year”. Siedziałem wtedy w domu i oglądałem to z moją mamą. Powiedziała „Och, jestem z Ciebie taka dumna…” roniąc kilka łez. Myślę, że nasi rodzice byli najbardziej szczęśliwi z powodu tego, co się wydarzyło, a nasze szczęście uplasowało się dopiero na drugim miejscu.
Pracujecie nad swoim trzecim EP. Jakie ono będzie?
Hando: Ogólnie będzie różne od tych, które wydaliśmy do tej pory…
Johanna: Piosenki będą… bardziej taneczne, jeśli można tak powiedzieć.
Hando: Cóż, to raczej nie są typowe piosenki do tańca, ale tak, będą znacznie bardziej taneczne niż te, które dotąd nagraliśmy, no i też ich przesłanie nie będzie takie bezpośrednie. Myślę, że to EP będzie… w 65% inne od pozostałych dwóch, które już wydaliśmy.
Pozostając w temacie Waszych piosenek – która jest Waszą ulubionych i dlaczego?
Hando: Moją ulubioną jest jedna z nowych. Jej roboczy tytuł to „More amazing stories”. A dlaczego… może dlatego, że dotyka właściwych emocji wewnątrz mnie, uszczęśliwia mnie i sprawia, że czuje się dobrze. Słucham jej gdy wracam do domu w nocy… Ale piosenką, którą najbardziej lubię grać jest „Push Stop and Pause the Heartbeat”, bo gdy ją gramy możemy absolutnie wariować i pokazać kim naprawdę jesteśmy.
Johanna: „Push Stop…” to też moja ulubiona piosenka, z dokładnie tego samego powodu!
Jakie jest Wasze największe muzyczne marzenie?
Hando: O wow… to pytanie jest trudne!
Johanna: Najtrudniejsze!
Hando: Epickie pytanie jest epickie… ale wiem! Moim największym muzycznym marzeniem jest, aby I Wear* Experiment zagrało kiedyś solo w Royal Albert Hall. Byłem w Londynie jakiś czas temu i krążyłem wokół Royal Albert Hall i w końcu stanąłem przed wejściem, zrobiłem zdjęcie i wysłałem je Johannie i Mikkowi z dopiskiem „Pewnego dnia…”.
Johanna: Ja po prostu chciałabym uszczęśliwiać ludzi muzyką, którą tworzymy…
Hando: Nie, to nudne! Wymyśl coś innego.
Johanna: Okej, więc chciałabym kiedyś zagrać z Nine Inch Nails.
Hando: Ooo, też bym tego chciał!
Johanna: Ale to moja odpowiedź, nie Twoja!