Gdy zniknęły gołębie Sofi Oksanen jest swego rodzaju kontynuacją problematyki poruszonej w Oczyszczeniu. Autorka eksploatuje temat niełatwej estońskiej historii, co z jednej strony może budzić rozczarowanie pewną monotematycznością, z drugiej zaś zdaje się być oczywistym kierunkiem poszukiwań dla osoby mocno osadzonej w estońskich realiach. Dla polskiego rynku wydawniczego pozycja ta stanowi z kolei pierwszą od lat 70. ubiegłego stulecia okazję, by na przestrzeni niepośledniej prozy zaznajomić się z historią nie tak odległego przecież kraju. Wiele lat minęło już od wydania w Polsce mistrza estońskiej prozy historycznej Jaana Krossa. Jego Cesarski szaleniec, Immatrykulacja Michelsona czy Trzy bicze czarnej śmierci niosąc czytelnikowi świetnie skonstruowaną fabułę, odkrywały również nieznane lub mało znane dzieje estońskiego narodu.
O ile Kross, z oczywistych przyczyn, eksplorował motywy bardzo odległe w czasie, Oksanen przybliża tragiczne położenie kraju i jego mieszkańców rzuconych między zbrodnicze mechanizmy XX-wiecznych totalitaryzmów. Co zresztą stało się udziałem wszystkich narodów tej szerokości geograficznej. Temat zapewne niejednokrotnie inspirował prozaików, szczególnie wśród tych grup etnicznych, które najbardziej ucierpiały wskutek XX-wiecznych konfliktów. Jednak książka Sofi Oksanen przekonuje do siebie z co najmniej kilku powodów.
Estońsko-fińska pisarka przedstawia czytelnikowi kunsztownie utkaną fabułę, która bardzo szybko wciąga w pogmatwane losy bohaterów ukazanych na tle XX-wiecznej Estonii, która także, a może przede wszystkim jest bohaterką powieści. Ale po kolei. Jest to historia dwóch kuzynów, którzy reprezentują zgoła odmienne postawy wobec wartko zmieniającej się sytuacji geopolitycznej. Roland jest niezłomnym partyzantem, który w szeregach „Leśnych Braci” zwalcza zarówno czerwonych jak i brunatnych najeźdźców. Kieruje się prostymi regułami miłości, wierności, patriotyzmu. Edgarem kieruje instynkt przetrwania i zapewnienia sobie komfortowego życia, niezależnie od aktualnego reżimu. Niczym kameleon zmienia barwy, wysługując się nowym panom. Między tymi dwiema postawami sytuuje się Juudit – młoda kobieta, która na próżno oczekuje spełnienia w małżeństwie z Edgarem i na swój sposób próbuje odnaleźć w wojennej zawierusze miłość i bezpieczeństwo.
Oksanen szyje swe postaci z niejednolitego materiału, unika szablonu i właściwie każdy z bohaterów prezentuje własne wartości, które determinują ich zachowanie. Może z wyjątkiem Edgara, który został rozpisany jako wyjątkowa kreatura i jedynie na początku utworu prezentuje ludzkie emocje. Choć i tu trzeba zaznaczyć, iż swe piętno odcisnęły na nim okropności wojny i pobyt w łagrze. To wszystko czyni go człowiekiem zmieniającym własną biografię i osobowość w imię doraźnych korzyści.
Chłodna narracja umiejętnie prowadzi czytelnika między skrajnościami postaw potęgowanymi podwójnym planem zdarzeń. Akcja przeskakuje bowiem od lat 40. do 60. ubiegłego stulecia, ewokując atmosferę tajemnicy, która rozwija się z każdą stroną tej nietuzinkowej książki, z każdym jej niemalże fragmentem. Właśnie troska o detal stanowić może kolejny atut utworu. I nie chodzi tu jedynie o dbałość faktograficzną, która w wykonaniu Oksanen jest imponująca i czyni opisywany świat tym bardziej realny i przejmujący. Uwagę zwracają niuanse będące spoiwem w rysie psychologicznym postaci. Bo oprócz huraganu historii, w książce tej znaleźć można ludzkie tragedie i rozterki powszedniej egzystencji. Jak odważnie a zarazem subtelnie opisuje Oksanen dramat młodej mężatki skazanej na pożycie z mężczyzną o prawdopodobnej homoseksualnej orientacji. Zdaje się, że tylko kobieta mogła z tak niewiarygodną wrażliwością oddać stan ducha młodej dziewczyny, wraz z jej wszelkimi oczekiwaniami od życia i partnera, które zostają brutalnie skonfrontowane z epoką, w której przyszło jej żyć. Bo to przecież pod adresem Juudit pada oskarżenie z ust jej męża homoseksualisty o nieudane pożycie małżeńskie. Znać tu feministyczne pióro demaskujące patriarchalną strukturę społeczną, w której to kobieta jest winna, napiętnowana i odsyłana na medyczne konsultacje. Pisarka ukazuje ten niszczycielski mechanizm, który wpędza małżonkę w poczucie winy. Właśnie jej postać zdaje się urastać do rangi najważniejszego punktu utworu. Jej dążenie do miłości i bezpieczeństwa, tak podstawowe i absolutnie elementarne, że ostatecznie znajduje swe ujście u boku oficera SS. A za kilka kruchych lat szczęścia przyjdzie jej zapłacić chorobą alkoholową i pobytami w ośrodkach dla nerwowo chorych. Być może właśnie Juudit, która zwyczajnie chciała żyć i spełniać się jako kobieta, stanowić może metaforę całej Estonii i jej mieszkańców? Wepchnięta pomiędzy kolaboranta, który dzięki swej skrajnej elastyczności moralnej i braku skrupułów zdoła przetrwać, a niezłomnego bohatera, który za swoją postawę skazany jest na eksterminację, wybiera ścieżkę flirtu z „mniejszym złem” jak określano okupację niemiecką. Próbuje znaleźć optymalnie najlepsze rozwiązanie w sytuacji, w której takiego po prostu być go nie może.
Powieść Sofi Oksanen jest zatem wykładem o bohaterstwie i nikczemności, o próbie przetrwania w czasie pożogi zarówno moralnej jak i materialnej. Przeżycia jako jednostka i jako człowiek. Jest to historia o niszczycielskich systemach politycznych, w których człowiek może wznieść się na wyżyny odwagi, bądź podążać z każdą nową falą terroru i upodlenia, upatrując w tym jedynej ścieżki uratowania własnego życia. Każdy z bohaterów obiera własny azymut, lecz u kresu życiowej peregrynacji okazuje się, iż cena jaką przyjdzie im zapłacić jest zbyt wysoka. Roland, którego młodość upłynęła na walce z okupantami, wiecznym ukrywaniu się i grzebaniu najbliższych, nie potrafi już inaczej żyć, w kieszeniach ma tylko dwie rzeczy: butelkę wódki i pistolet. Edgar, wijący się między reżimami i gubiący we własnych życiorysach i osobowościach już zawsze będzie się bał, iż jego przeszłość ujrzy światło dzienne, wpada w obsesje prześladowcze. I w końcu Juudit, która przeżyła koszmar wojny, ale trudno mówić tu o normalnym życiu. Ona raczej egzystuje, trwa, coraz bardziej oddalając się od realnego świata. Tak właśnie Estonia wyszła z wojny. Jej najlepsi mieszkańcy zginęli, bądź skazani zostali na banicję, zsyłkę, w najlepszym razie życie w ukryciu, niepewni jutra. Inni oddali się służbie nowym władcom, tracąc swą tożsamość. Z nich zrodziła się powojenna Estonia, zamazująca swą przeszłość, drżąca o przyszłość, kołysząca się pijanym krokiem wprost w objęcia obłędu.
Gdy zniknęły gołębie, Sofi Oksanen. Tłumaczenie Sebastian Musielak. Wydawnictwo Czarne, 2015.