W Estonii produkowanych jest rocznie około ośmiu filmów animowanych. To dużo, jeśli wziąć pod uwagę wielkość kraju oraz fakt, iż filmy te mają takie same budżety jak filmy fabularne. Animacja estońska zaliczana jest do najlepszych i najoryginalniejszych na świecie, a co ważniejsze, tworzona jest tradycyjnymi metodami (lalki, rysunki), bez użycia modnej ostatnio grafiki komputerowej.
Do 1986 roku powszechnie sądzono, że pierwszym estońskim filmem animowanym jest Sen Małego Piotra (Peetrikese unenägu, 1957) Elberta Tuganova. W tymże roku w Estońskim Archiwum Narodowym odnaleziono rolkę filmu Przygody psa Juku (Kutsu Juku seiklused) pochodzącego z 1931 roku.
Czterominutowy, czarno-biały, niemy film o szczeniaku z długimi, opadającymi uszami był dziełem młodych entuzjastów Walta Disneya (Päts, Janimägi i Teppor) i powstał w jednym ze studiów fotograficznych. Juku miał być wschodzącą „gwiazdą” animacji i ikoną na miarę Myszki Miki. Po odnalezieniu kopii w 1986, film został pokazany w Telewizji Estońskiej, w 1996 w Finlandii odrestaurowano go i dodano ścieżkę dźwiękową, a w 2001 roku Estończycy spostrzegli nagle, iż celebrują siedemdziesięciolecie swej animacji.
Tak naprawdę jednak za początki animacji w tym kraju uznać należy dzieła wspomnianego wyżej Tuganova oraz jego starania, aby w ramach wytwórni Tallinnfilm wyodrębnić w latach pięćdziesiątych XX w. studio animacji lalek – Nukufilm. W latach siedemdziesiątych z kolei z inicjatywy Reina Raamata powstało studio produkujące filmy rysunkowe – Joonisfilm. Oczywiście w czasach Związku Radzieckiego około dwudziestu animatorów z Tallinnfilm musiało ściśle współpracować z rosyjskimi kolegami z Sojuzmultfilm. Moskwa dawała fundusze, ale też decydowała, które filmy znajdą się w dystrybucji i którzy autorzy zostaną wysłani na międzynarodowe festiwale. Do Estończyków podchodzono ostrożnie, jednak od razu zauważono oryginalność i świeżość ich produkcji. Raamat był pierwszym estońskim twórcą animacji, który zyskał rozgłos międzynarodowy m.in. za sprawą takich filmów jak Wielki Tõll (Suur Tõll, 1980) – ludowego mitu o lokalnym bohaterze z wyspy Sarema, kreślonym ręką słynnego estońskiego malarza Jüri Arraka, czy też Piekło (Põrge, 1983), w którym zobaczyć można wspaniałe rysunki Eduarda Viiralta. Mimo walki z radziecką cenzurą powstawały ciągle nowe filmy, a Joonisfilm stał się kuźnią talentów, artystów często związanych wcześniej z komiksem lub sztuką surrealistyczną: Mati Kütt, Janno Põldma, Heiki Ernits. Bez wątpienia jednak najsłynniejszym estońskim autorem filmów animowanych stał się Priit Pärn, który jak nikt inny przedtem dodał do animacji niezwykle ostry, karykaturalny ton wypowiedzi i specyficzny, absurdalny czarny humor. Pierwszy film Pärna Czy Ziemia jest okrągła? (Kas Markera on ümmargune?, 1977), był takim szokiem dla władz w Moskwie, iż na „wszelki wypadek” zabroniono dystrybucji tego filmu. Licząc na to, że Pärn zmieni swój styl, pozwolono mu pracować dalej. Sytuacja polityczna zaczęła się jednak zmieniać, coraz częściej filmy Pärna oglądane były na zagranicznych festiwalach, a styl wypracowany przez artystę stał się rozpoznawalny.
Kiedy w 1991 roku upadł Związek Radziecki a wraz z nim cały blok wschodni, w wielkich, państwowych przedsiębiorstwach nastał kryzys. Nie ominęło to także studiów animacji w Czechosłowacji, na Węgrzech czy w Polsce. Transformacja spotykała się z innymi problemami, przy których kłopoty kinematografii nie były najistotniejsze. Republika Estonii jako jedyna położyła tak duży nacisk na wparcie kultury i finansowanie kina. W 1990 roku Nukufilm i Joonisfilm jako oddziały wytwórni Tallinnfilm zostały zamknięte, tylko po to, aby ponownie otworzyć się jako niezależne, prywatne firmy zarządzane przez samych twórców. Był to krok idealny, o czym świadczy wysoki poziom artystyczny filmów i ilość zdobywanych nagród na międzynarodowych festiwalach. Wytwórnie prócz artystycznych animacji dla dorosłych tworzą także reklamy telewizyjne i filmy dla dzieci. Ogromnym sukcesem komercyjnym okazała się seria filmów dla dzieci Ernitsa i Põldmy: Tom i Fluffy (Tom ja Fluffy, 1997), Lotte (Lotte reis luõnmaale, 2000), Boże Narodzenie biedronki (Lepatriinude Jõulud, 2001) czy Koncert dla marchwiowego ciasta (Kontsert porgandipirukale, 2002), które zostały sprzedane do kilkunastu stacji telewizyjnych na całym świecie. Autorzy pracują już nad następną częścią zatytułowaną Leiuttajatekla Lotte. Coraz większe sukcesy odnoszą też młodzi uczniowie i propagatorzy stylu Pärna: Ülo Pikkov, Priit Tender i Kaspar Jancis oraz twórcy filmów kukiełkowych Riho Unt czy Hardi Volmer. Wytwórnie Joonisfilm, Nukufilm, Multifilm, animatorzy niezależni, rzesza studentów z fińskiej Akademii Sztuk w Turku gdzie wykłada „guru” Priit Pärn, absolwenci Estońskiego Instytutu Sztuki – to wszystko sprawia, iż unikalna animacja estońska ma się doskonale. Przeglądy tych filmów w Polsce przyciągają tłumy, a niektóre filmy jak na przykład Noc Marchewek (Pograndite öö, 1998), w którym usłyszeć można było tak ekstrawaganckie sformułowania jak „underwater ketchup production”, osiągnęły już w niektórych kręgach status kultowych.
W maju 2005 roku do kin w Polsce trafił film 007 przygód Franka i Wendy (Frank ja Wendy, 2005), pierwsza, oficjalnie dystrybuowana u nas estońska animacja, a jednocześnie pierwszy w historii film estoński na naszych ekranach. Coś, co nazwać by można absolutnie niepoprawnym politycznie (w dosłownym tego słowa znaczeniu) serialem komediowo-kryminalnym, ale po obejrzeniu samego obrazu wszelkie opisy bledną. Pikkov, Tender i Jancis pod kuratelą Pärna, który napisał scenariusz, stworzyli pastisz amerykańskich filmów akcji, z dwójką amerykańskich agentów pokroju Mulder i Scully z Archiwum X. Do tego galeria barwnych postaci: krasnoludki-naziści, grenlandzkie foki, które przeszły na komunizm, kobieta-sombrero, agent Putin, szaman-kryminalista, wymiotujący Chirac itd. Początkowo miał to być serial TV, ale rozrósł się on do pełnego metrażu. Polscy krytycy porównywali ten film do South Park, co jest o tyle nieporozumieniem, iż tam humor jest dosłowny i bezpośredni, a tutaj mamy częściej do czynienia z alegorią i surrealizmem. Estończycy kpią sobie tu między innymi z sąsiadujących Łotyszy przedstawionych jako zacofane, zielone plemię z kijami hokejowymi. To swoista zemsta za lata łotewskich dowcipów o Estończykach. Autorzy zdołali także umieścić w filmie wielu bohaterów z innych estońskich animacji: ogoloną małpę i św. Mikołaja z Roku Małpy (Ahviaasta, 2003) czy kowboja z Bezgłowego jeźdźcy (Peata ratsanik, 2001). Nie brakuje tu też złośliwych kąśliwości pomiędzy samymi twórcami – m.in. pasta Jancis, anemiczni pracownicy studia Joonisfilm, wszechobecne w estońskiej animacji… marchewki. Oficjalnie film opisywany jest jako misja tytułowych agentów w „najbardziej niebezpiecznym i niedorzecznym miejscu na Ziemi – w Estonii”. Taki tekst widniał na materiałach promocyjnych, sfinansowanych m.in. przez Estońskie Ministerstwo Kultury.
Autoironia, cynizm, niezbyt poważny stosunek do otoczenia. Fenomen estońskiej animacji. Humor, przy którym ten brytyjski nie wydaje się już tak specyficzny i czarny, filozoficzne wybiegi oraz surrealistyczne, absurdalne i kompletnie nonsensowne dla ludów indoeuropejskich opisywanie świata. Jak wiadomo, wpływ na język ma otaczający krajobraz. Krajobraz ugrofińskich Estończyków to wyspy, lasy, jeziora i bagna. Jeśli dodać do tego nazwiska samych twórców, powoli zrozumiemy dlaczego te filmy Anglicy określają mianem bizzare: Pärn (lipa), Põldma (pole), Kütt (myśliwy), Rand (wybrzeże), Raamat (książka). Groteska i sarkazm funkcjonują w estońskim sposobie myślenia na co dzień, dlaczego więc nie miałyby znaleźć miejsca w sztuce? W estońskich animacjach znajdziemy także symbolizm, ale jest to symbolizm bardzo naiwny, niemal dziecinny. Estoński krytyk filmowy Jaan Ruus chyba najtrafniej dostrzegł dążenia autorów: „Postępują z dorosłymi tak, jakby byli dziećmi, a z dziećmi tak, jakby były dorosłe”.
Korzystałem z książki Between Genius & Utter Illiteracy. A Story Of Estonian Animation, Chris J. Robinson, 2003, oraz Animation, Janno Põldma, Estonian Culture 1/2003.