Tak nadejdzie ósmy poranek

0
636

Jaan Kapliński

tak nadejdzie ósmy poranek tak oto ze ścian zedrze się tapety,
spod wapna kurzu i płótna do oprawy wynurzają się ręce zmarłych
chmury zrywają się z kotwic kosmiczne rzeki wyzwolą się i popłyną
pszczoły przelatują przez nawy dzieciństwo przebiega przez sądny dzień
i oprawione książki o radości porażek dmuchawiec
w gorącej dłoni zabłąkanego
całego morza dmuchawców czworonogiej ziemi kto teraz swój kto
obcy gdzie są łańcuchy gdzie rdza gdzie liny gdzie popiół
jeszcze snu są pełne domy łodzie wagony i oczy
zegar słoneczny we wczorajszym dniu z głową otuloną skrzydłami
zające drzemią w zajęczej kapuście w kuchni przy piecu drzemie
miotła młodej utalentowanej wiedźmy
wiele jest jeszcze czasu i nikogo kto by go zmierzył kto otwarłby
groby i powiedziałby jednym kiedy rozpocznie się Sąd a drugim
kiedy dokładnie zaczyna się wiosna
nie ma nawet jeszcze chleba ani wody nie ma portów pastwisk
ani alfabetów tylko między A a Ω jest duża odległość
nie ma byków ani bruzd nie ma oracza i życie nie ma jeszcze sensu
ani rzeczy właściwych nazw
jest tylko poranek słońce rozpala pieczęci i widnokrąg
stanie się znaczącym niebieskim kołem
urodziliśmy się z wiosłami w dłoniach wiosła którymi są nasze ręce pamięć która jest
wiatrem i krew która jest samą sobą
gdy dotrzemy do brzegu nie będzie brzegu ani nas w ogromnej ciszy
wszystko wiruje wokół tajemnego serca wiosny
nasiona spadają w głąb poprzez połamane palce

1967

 

Źródło: tł. Aarne Puu, w: Betti Alver, Artur Alliksaar, Hando Runnel, Jaan Kaplinski. Pieśń o niechybnym spotkaniu ze szczęściem. Wiersze czterech poetów estońskich. Czytelnik, Warszawa 1988.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj