Jaan Kapliński
I
Cienie umarłych wstają z kurzu
i odlatują z wiatrem
wierzę w jedną ziemię wierzę w jedno niebo
wierzę w zmartwychwstanie kamieni
i nieśmiertelność fal
wierzę w szept nasion w ziemi
wierzę w ciszę leśnych jezior
chmury zniżają się ku mnie gdy je wołam
zatopione lądy wyłaniają się z morza
i tęcza łamie się na pół
Kościoły zapierają się siebie
zanim kogut zapieje po raz trzeci
pustynie zapomną swe imiona
i w przestrachu pochylą się góry
przed tym który wyrzeknie ostatnie słowo
II
Pod jałowcami narodziła się noc
drogi oddaliły się między lasy
pozostał kurz który wkrótce opadł
przymknęły się oczy kwiatów
tylko wiatr nie odnalazł swego domu
i wciąż błądził w koronach drzew
nikt o nim nie myślał
i nikt nie otworzył drzwi
smutnemu zmęczonemu wiatrowi
położył się na pustynnym wrzosowisku
zasnął i przyśniło mu się
jak kiedyś przelatywał nad Egiptem
i błękitnym Morzem Śródziemnym
brzask zbudził go drżącego z zimna
z góry spoglądały szyderczo
poblakłe gwiazdy
nie domyślając się że ich koniec jest bliski
III
Jestem szalonym dzieckiem
które wszyscy w domu kochali
i które stamtąd uciekło
pewnej nocy gdy na dworze szumiał wiatr
jestem skrzydlatym nasionkiem
które oderwałaś od drzewa
i które wiatr poniósł w mrok
wraz z pierwszym pożółkłym liściem
jestem wydeptana kamienną ścieżką
stęsknioną za twym łagodnym krokiem
choć nie wiem dokąd ona cię zaprowadzi
jestem śniegiem na pagórkach
a ty jesteś słońcem
jestem strumykiem obudzonym przez wiosnę
a ty jesteś morzem
jestem para otwartych oczu
a ty jesteś światłem
jestem ptakiem w klatce
a ty jesteś niebem
ty jesteś ciszą jesteś spokojem jesteś nocą
IV
I tylko samotność mi pozostała
gdy twoje słowa zgasły na piasku
i wszystkie drzwi zatrzasnęły się przede mną
każdego razu gdy odchodziłaś umierałem
i rodziłem się na nowo gdy znów cię ujrzałem
ściany ścieśniają się
sufit opada na piersi
i moja izba staje się trumną
gdzie będę leżał
wśród pustki
oczekując tylko na twój głos
przez moja rozpacz donoszący się
troskliwy niczym głos ciszy
żebym mógł ponownie powstać
jak dziecko budzące się ze złego snu
i wyruszyć w drogę wraz z tobą
gdy na dworze skrzy się poranek
Źródło: tł. Aarne Puu, w: Betti Alver, Artur Alliksaar, Hando Runnel, Jaan Kaplinski. Pieśń o niechybnym spotkaniu ze szczęściem. Wiersze czterech poetów estońskich. Czytelnik, Warszawa 1988.